~Tak naprawdę, nikt nie wie czy to miejsce było w rzeczywistości salą balową. Pomieszczenie to zwane jest tak potocznie. Wchodząc tutaj widać jedynie resztki kolumn, zrujnowaną podłogę wyłożoną niegdyś marmurem, a do tego ten wspaniały żyrandol, który zrobił ogromną dziurę w ziemi. Jest to największy pokój w całym zamku, aczkolwiek widać iż składał się on za czasów świetności tego miejsca, z kilku pomniejszych. Po resztkach drewnianych stołów można domyślić się, że w rzeczywistości znajdowała się tutaj jadalnia, miejsce przeznaczone na tańce oraz kilka dodatkowych pokoi do odpoczynku. Brak jakichkolwiek skarbów, a przynajmniej w tej części już nie tak wspaniałej budowli. Jedyne, co najmniej ucierpiało jest wyjście tarasowe. Wiecznie otwarte, nawet, gdy wcześniej ktoś je zamknie. Niektórzy powiadają, że to właśnie duch starego właściciela zamczyska stara się, aby te wrota pozostały otwarte, lecz ile w tym prawdy nikt nie wie. W końcu niewielu śmiałków zapuszcza się w to miejsce między północą, a godziną trzecią - czasem duchów. Czyżby nawet Cyrkowcy bali się tych wymyślonych stworzeń? Choć może nie są one w stu procentach fikcją. Któż to może wiedzieć...